mar 112015
 

Blaser

Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że jednak zdecyduję się na Blaser R8 Professional Success. Przyjdzie zapłacić troszkę więcej niż za Mannlichera SM12, który był moim kolejnym kandydatem, ale używając wcześniej R93 wiem, że powinno mi się z niego dobrze strzelać i jest to solidna i precyzyjna konstrukcja.

Na Polskie warunki .308 Win wydaje się rozsądnym wyborem, miałem i byłem zadowolony. Poza tym mam jeszcze gdzieś niezbędny sprzęt do elaboracji amunicji w tym kalibrze i niektóre komponenty można stosować wymiennie z .30-06, który również posiadam. Jest też opcja zakupu kolejnej lufy w innym kalibrze, gdy będę koniecznie chciał…

Zakup używanego R8 graniczy z cudem, nie widziałem żadnej oferty przez dłuższy czas obserwując ogłoszenia, więc teraz pozostaje znalezienie odpowiedniego sklepu, który mi go sprowadzi za atrakcyjną cenę…

lut 042015
 

Wyprawa do sklepów myśliwskich

Jeżeli mieszkanie w Warszawie ma jakiekolwiek zalety, to za taką zaletę można uznać liczbę dostępnych sklepów myśliwskich. Jest ich w stolicy sporo, są dobrze zaopatrzone i dosyć łatwo do nich dotrzeć czy to samochodem czy używając komunikacji miejskiej. Kilka z tych sklepów jest jednocześnie polskimi przedstawicielstwami/dystrybutorami marek których poszukuję, więc przynajmniej w teorii powinni mieć największy wybór i najlepsze ceny.

MK Szuster

MK Szuster przy Al. Waszyngtona jest chyba jednym z najbardziej znanych sklepów łowieckich w kraju, a jednocześnie przedstawicielem takich firm jak Blaser, Sauer czy Zeiss i Schmidt & Bender. Jest to spory sklep, z osobnym pomieszczeniem gdzie można sobie w spokoju pooglądać broń, poskładać się i porównać dostępne modele broni. Obsługiwało mnie dwóch sprzedawców, młodszy i starszy, profesjonalnie podchodzili do sprawy i służyli radą, bez próby przekonywania mnie do dodatkowych opcji czy innych modeli. Miałem okazję pomacać kilka modeli Blasera, Sauera i przy okazji Mausera. Z drugiej strony w trakcie rozmowy nie odniosłem wrażenia, że wynegocjowałbym wiele z ceny katalogowej w tym sklepie…

1. Blaser R93 i R8

U Szustera można zobaczyć prawie wszystkie opcje i modele Blasera i nie było problemu z porównaniem różnych wersji R93 i R8. R93 jest zdecydowanie lżejszy. Nie wiem jaka jest różnica wagi, ale łatwo ją wyczuć trzymając dwa sztucery w ręku. Mimo, że R93 mniej waży, to jednak magazynek w R8 i lepszy spust przemawia na jego korzyść, zwłaszcza że różnica w cenie jest znikoma. Przymierzyłem się do Professional, Professional z regulowaną baką i Professional Success. Wszystkie osady były bardzo fajne i składne, wahałem się pomiędzy osadą z regulowaną baką i Professional Success, jednak chyba ta ostatnia ma lekką przewagę. Może nie da się tak szybko przeładować na zbiorówce jak w wersji Professional, ale jak już się człowiek złoży to osada Success jest wygodniejsza.

Fabryczny spust jest bardzo dobry i dość lekki, dodatkowo za 2,000 dostępny jest spust ATZL z dwoma ustawieniami 250g i 650g. Nie jestem przekonany, że jest to opcja warta swojej ceny, zwłaszcza gdy nie strzela się dużo do papieru na spore dystanse. Ja nie strzelam, bo nie mam gdzie… Fajnie byłoby mieć w razie czego, ale chyba po większym namyśle, wolałbym dołożyć tę sumę do nowej lunety.

Kolejną opcją, którą chciałem początkowo rozważyć była opcja z lufą Semi-Weight, jednak nie było dwóch sztucerów w osadzie Success obok siebie, żebym mógł dokonać bezpośredniego porównania, a już nie chciałem sprzedawcy zawracać głowy. Przy moim stylu polowania głównie z podchodu, dopłata 2,500 za więcej wagi do noszenia wydaje mi się jednak bezsensowną ekstrawagancją… 🙄

2. Sauer 202 Synchro XT/Compact

Pierwszym Sauerem, który dostałem do ręki był Classic, który dosyć dobrze leżał w dłoni, ale poprosiłem o Synchro XT i od razu wiedziałem, że to jednak nie dla mnie… Nie była to dla mnie składna broń, osada jakoś zdecydowanie za długa, może była to kwestia dopasowania jej do innego strzelca z dłuższymi rękami, ale również inaczej ją sobie wyobrażałem. Miałem nadzieję, że będzie coś tak składnego jak Blaser Professional Success z dodatkową opcją regulowanej baki, jednak Blaser był zdecydowanie dla mnie składniejszy. Również plastik z jakiego zrobiona jest osada Sauerów nie sprawił na mnie najlepszego wrażenia. Spust w 202ce był dobry, praca zamka super i do bezpiecznika też myślę można się przyzwyczaić, zwłaszcza że działa kompletnie bezszelestnie. Niestety, nie na mnie szyta broń…

Sauera 202 Synchro XT Compact niestety w sklepie nie było… ale podejrzewam, że jednak nie przypadłby mi do gustu. W końcu to jest chyba ta sama osada, tylko z krótszą 20″ lufa o profilu 19mm Semi-Weight. Już nie pytałem nawet o cenę…

Hubertus Pro Hunting

Sklep Hubertus Pro Hunting na Ptasiej jest przedstawicielem między innymi takich firm jak Leica, Steyr-Mannlicher, Merkel czy Haenel, więc nie mogłem trafić lepiej chcąc poskładać się z wybranych modeli i porównać różne opcje w tym samym czasie. Jest to jedna z głównych zalet dużych sklepów, bo w małych sklepikach na ogół jest tylko jedna lub dwie sztuki danego modelu, a gdy się chce coś zamówić to i tak sprawa rozbija się o to czy importer ma daną broń w magazynie czy nie… Więc najprościej iść od razu do źródła i sprawdzić samemu co jest dostępne od ręki, a co nie schodzi i wymaga ściągnięcia od producenta.

Sklep na Ptasiej jest usytuowany w centrum Warszawy. Na parterze jest spory wybór ubrań i akcesoriów łowieckich (rzuciły mi się w oczy fajne kapelusze), a w piwnicy optyka, amunicja i duży wybór broni. Obsługa była profesjonalna, sprzedawca chętnie dzielił się informacjami, wysłuchał o co mi chodzi i pokazał wybrane sztucery. Nie wciskał mi najdroższej broni dostępnej w sklepie (chociaż zaczął od pokazania Merkla) i nie było problemu z wypróbowaniem Helixa, SM12 czy Haenela Jaeger 10 w wielu konfiguracjach.

3. Mannlicher SM12 SX

Oglądanie Manlicherów zacząłem od CL2 SX czyli następcy znanego mi ProHuntera. Modele CL2 SX i SM12 SX mają taką samą osadę syntetyczną, która faktycznie wygląda dużo lepiej niż ProHunter. Czułenko nie jest takie giętkie i nie ma opcji żeby dotykało lufy, co było pewną wadą ProHuntera, szczególnie gdy się strzelało z bipoda (i z tłumikiem…). Model SM12 ma ręczne napinanie iglicy i zmieniony mechanizm spustowy. Jest to zdecydowanie na plus, do nie byłem fanem „kółeczka” w ProHunterze, nowy napinacz to zdecydowana zaleta SM12. W porównaniu do CL2 czy ProHuntera, gdzie można było „dopchnąć” rączkę zamka bliżej osady w trzecim położeniu bezpiecznika, nie ma tej opcji w SM12, przez co rączka jakby lekko odstaje od osady, czy może tylko było to moje wrażenie, bo odruchowo próbowałem to zrobić… 🙄

Spust w SM12 jest zdecydowanie lepszy niż w ProHunterze. Model jaki miałem w ręku miał przyspiesznik, ale na prawdę nie było potrzeby napinania przyspiesznika. Spust był lekki i przyjemny, może miał mały „creep” jak to mówią Anglosasi, ale prawie niezauważalny. Z ProHuntera strzelałem z powodzeniem bez przyspiesznika, więc tu na pewno byłoby dobrze.

Miałem ochotę zobaczyć jaka jest różnica pomiędzy egzemplarzem ze standardową lufą 22″ i krótszą Semi-Weight 20″ i tu niestety lipa, Pan nie miał w sklepie, trzeba zamawiać kota w worku jak się chce. 🙄

4. Merkel RX Helix

Dostałem do ręki Helixa w osadą z regulowaną baką. Powachlowałem zamkiem, popstrykałem spustem i mimo, że ta broń spełnia wszystkie moje wymagania, jakoś mi nie leżała… 🙁 Nie wiem w czym rzecz, ale jakoś nie mogłem się do niej przekonać.  Dobra osada, napinacz – Pan udowodnił mi, że da się broń odbezpieczyć cicho przy odrobinie wprawy, szybkie przeładowanie, modułowa budowa, zintegrowana szyna Picatinny, wszystko co trzeba… a jednak jakoś mi nie leżał ten sztucer. Jedyne do czego się można przyczepić to spust, który nie był najlepszy, zdecydowanie odstawał od Mannlichera, którego miałem okazję w tym samym czasie próbować.

5. Haenel Jaeger 10

Na koniec zapytałem o Haenela i dostałem do ręki model Jaeger 10 Varmint Sporter, który chciałem zobaczyć. Pierwsza rzecz na którą zwróciłem uwagę, to że na stronie Haenel podaje wagę 3.2kg co wydawało mi się podejrzanie mało i tak było w istocie, ten sztucer na pewno waży więcej niż 3.2kg. Ten sztucer konkuruje z Tikką T3 i jest bardziej „plastikowy”, niż Tikka. Plastik jest jakby gorszej jakości i gdy w T3 całość sprawia dosyć dobre wrażenie, to Haenel bardziej przypomina Amerykańskie wynalazki za $300. Spust był dosyć twardy (nie wiem czy da się go wyregulować), bezpiecznik umożliwia rozładowanie zabezpieczonej broni, ale samo rozwiązanie nie jest jakieś specjalnie eleganckie. Gruba lufa za to wyglądała porządnie i jako jedyna w broni oglądanych w Polsce miała gwint umożliwiający użycie kompensatora lub tłumiku.

Kaliber

Ostatnim sklepem, który odwiedziłem była Galeria Broni Kaliber przy Kolbego na warszawskim Ursynowie. Kaliber jest importerem między innymi Tikki i Sako. W sumie moja wizyta w kalibrze trwała dosłownie kilka minut, nie było specjalnie co oglądać i nazwa „galeria broni” jest trochę na wyrost…

6. Tikka T3 Lite Adjustable

W sumie nie planowałem oglądać Sako, ale obejrzałem 85 w wersji Black Bear z któką lufą i Finnlight. O dziwo nie było zwykłego czarnego syntetyku 85, był natomiast nowy Sako A7, który mnie specjalnie nie zachwycił. Niestety nie było też nowego modelu Tikki T3 Adjustable, który najbardziej chciałem zobaczyć. Pan sprzedawca powiedział, że jedna sztuka w kalibrze .308 „jest dostępna”, ale mi nie pokazał… 🙄 a ja nie drążyłem tematu czy jest w magazynie, czy w innym sklepie czy co…

Dzięki wizytom w trzech sklepach wyrobiłem sobie zdanie i zweryfikowałem oczekiwania, czas się zastanowić i podjąć decyzję…

sty 292015
 

Po co ci nowy sztucer?

No właśnie… Po części z potrzeby, po części taka fanaberia. 🙄 Z potrzeby, bo mój obecny sztucer, czy raczej zestaw sztucer+luneta, nie bardzo nadaje się na zbiorówki. W sumie mógłbym na zbiorówki używać kniejówki, lub jak za starych dobrych czasów dubeltówki, ale z kniejówki nie strzela mi się dobrze… a dubeltówka ma limitowane możliwości przy coraz częściej robionych polowaniach typu szwedzkiego (jeżeli jednak zdecyduję się jeszcze kiedyś w nich uczestniczyć… 😆 ). Nie do końca leży mi moja kniejówka i rzadko kiedy opuszcza szafę. Jest dosyć ciężka i nie do końca składna, szczególnie jak się człowiek ciepło ubierze…

Obecny sztucer też ma inne wady, które zawszę mnie trochę drażniły, a nigdy nie udało mi się ich poprawić, jak np. okropnie głośno działający bezpiecznik czy luneta która nie ma regulacji krzyża w poziomie… Tak więc decyzja zapadła i postanowiłem kupić nowy sztucer.

Wymagania

Bardzo dobrze wspominam Blaser R93 Professional i sprzedaż tej broni to był błąd, żałuję tej decyzji do dzisiaj. Z niczego mi się tak dobrze nie strzelało jak z tego sztucera i Tikki M595, której też nigdy nie powinienem był sprzedać… Dzięki tym dwóm jednostkom przekonałem się do kilku rzeczy, a przede wszystkim do tego, że do moich potrzeb znacznie lepsza jest broń w osadzie syntetycznej. Nie mam wtedy wyrzutów sumienia wychodzić w każdą pogodę, ciągać broń po krzakach i młodnikach, leżeć z nią śniegu czy błocie. Drugą rzeczą, której się nauczyłem strzelając z Tikki i Blasera było to, że zdecydowanie lepiej strzelam bez przyspiesznika, za to z dobrym spustem bezpośrednim.

Tak więc biorąc pod uwagę swoje doświadczenia i potrzeby zrobiłem listę wymagań jakie powinna spełniać nowa jednostka. Oczywiście podstawowym kryterium będzie kwestia składności i celności, ale o tym ciężko wyrokować bez wzięcia broni do ręki, na razie lista zawiera głównie ogólne założenia, z niektórych mógłbym zrezygnować, inne są bezwzględnie konieczne.

Wymagania:
– syntetyczna osada
– koniecznie dobry spust bezpośredni
– bezpieczny – preferowane ręczne napinanie iglicy
– niezawodny system
– łatwy do zachowania czystości – najlepiej modułowa budowa i powtarzalność montażu/demontażu
– dostępny od ręki w popularnych kalibrach

Co w teorii spełnia wymagania?

1. Blaser R93 i R8

Tu nie mam wątpliwości, że Blaser R8 spełnia wszystkie wymagania. Polowałem długi czas z R93 Professional i dobrze ten czas wspominam. Gdybym się zdecydował na Blasera, na korzyść R8 przemawia magazynek, którego w R93 nie miałem, dostępny spust ATZL z dwoma ustawieniami do polowania i na strzelnicę i wygodna osada Professional Success. Dopóki nie przymierzyłem któregoś dnia Professional Success, myślałem że nie ma brzydszej broni, ale nie ma co ukrywać, że jest super wygodna i od momentu gdy się z niej poskładałem, już nie wydaje mi się taka brzydka… 😆 Koszt powyżej 10,000 + dodatki (np. spust ATZL 2,000, lufa Semi-Weight 2,500, itd).

2. Sauer 202 Synchro XT/Compact

Sauer jest dostępny w nowej osadzie podobnej do Blasera Prof Success dodatkowo z regulowaną baką w wersji Synchro XT i krótszej Synchro XT Compact z lufą Semi-Weight. Teoretycznie spełnia te same warunki co Blaser za wyjątkiem ręcznego napinania iglicy, niestety ze strony ciężko znaleźć wszystkie interesujące mnie informacje. Spust w 202 jest dobry bez przyspiesznika, kwestia przyzwyczajenia do bezpiecznika. Drogi jak Blaser, jak nie droższy… Koszt powyżej 10,000.

3. Mannlicher SM12 SX

Zawsze miałem słabość do Mańków. Sporo strzelałem z teściowego Mannlichera M w .30-06 i Mannlichera-Łucznika w 7×64, potem miałem swojego Pro Huntera w .308 Win i całkiem dobrze mi się z nim polowało. Nowy Mannlicher SM12 SX ma ręczne napinanie iglicy, całkiem ładną osadę syntetyczną (ProHunter był okropnie brzydki), dobre lufy (dostępna Semi-Weight) i poprawiony mechanizm spustowy (ProHunter nie był zły, ale super też nie – tego trzeba spróbować). Mańka nie da się go łatwo rozebrać jak Blasera, przy decyzji największe znaczenie będzie miał dla mnie spust, jak dobrze działa bez przyspiesznika. Koszt około 7,000.

4. Merkel RX Helix

Miałem okazję mieć w ręce Helixa i jest to ciekawa broń, ale nie byłem zachwycony sposobem jak się go rozkłada, to że nie da się wyjąć zamka. Sam system wymiany lufy nie przemawia do mnie, bo jak widzę że trzeba machać jakąś wajchą 3 razy, to zaczynam się zastanawiać a- a co się stanie jak machnę wihajstrem 2 lub 4 razy? 🙄 Ale ogólnie sztucer spełnia wszystkie założenia, jest osada syntetyczna z regulowaną baką, nie pamiętam czy pasował mi spust, warto rozważyć ponownie. Drogi, koszt powyżej 10,000.

5. Haenel Jaeger 10

Kompletnie nie znana dla mnie broń, nigdy nie widziałem na żywo, ale zbiera dość pochlebne recenzje, przy okazji jest w dość przystępnej cenie. Jest wersja Varmint Sporter tej broni jak rozumiem z bezpośrednim spustem, w syntetyku z regulowaną baką i lufą Semi-Weight, teoretycznie spełnia większość warunków, a z niektórych mógłbym zrezygnować gdyby spust był dobry. Koszt powyżej 5,000.

6. Tikka T3 Lite Adjustable

Nowa oferta Tikki, T3 z nową syntetyczną osadą z regulowaną baką w wersji Lite. Do niedawna tylko Supervarmint był oferowany z regulowaną baką za to ciężki, a tu leciutka broń 2.7kg. Spust dobry, można wymienić sprężynkę i będzie bardzo dobry. Moja stara Tikka M595 miała super spust. Zawsze stosowałem fabryczny montaż Optolock, nie wiem czy jest jakaś opcja do szybkiego zrzucenia lunety w razie potrzeby. Tikka zdecydowanie najtańsza 4,500.

Mam swoje typy, teraz trzeba pójść do sklepu i pomacać. 🙄

sty 262015
 

Jak już chyba wcześniej wyjaśniałem nazwa RoeStalker pochodzi od dwóch angielskich słów : roe czy sarna i stalker czyli myśliwy. Słowo stalker z kolei pochodzi od stalk, czyli śledzić, podchodzić. Roestalker to więc ktoś kto lubi polować na sarny z podchodu i w sumie dość dokładanie oddaje to co lubię robić. W większości przypadków wybieram podchód, chociaż nie zawsze jest to najbardziej efektywny sposób polowania, to jednak dużo bardziej wymagający i moim zdaniem ciekawszy. Stąd też w moim przypadku do rzadkości należą strzały na odległość powyżej 100m, bo w polowaniu bardziej cenię sztukę podejścia na bliską odległość niż sam strzał. Gdy więc dostałem możliwość przetestowania dalmierza od Tamed Group (http://tamed.pl/) zacząłem się zastanawiać czy używanie dalmierza w moim przypadku ma w ogóle sens. Na dalekie dystanse do tarczy nie strzelam, bo i nie ma gdzie (durne Polskie prawo, że tylko na strzelnicy wolno strzelać do papieru…), a na polowaniu (znowu minister wiedział lepiej…) limit wynosi 200m. Jednak po kilku tygodniach używania doszedłem do wniosku, że są sytuacje na polowaniu kiedy dalmierz się przydaje.

Dalmierz laserowy TAMED Optics 600

Dalmierz laserowy Tamed Optics 600 (http://tamed.pl/dalmierze-laserowe/684-dalmierz-laserowy-tamed-optics-800.html) jest ciekawym produktem o dobrych parametrach za przystępną cenę. Dalmierz ma zasięg 600m i dokonuje pomiaru z dokładnością ± 1m. Jasna optyka o parametrach 6×25 pozwala na łatwe naprowadzenie na cel i utrzymanie stabilnie w reku dalmierza podczas pomiaru. Sam dalmierz jest niewielkich wymiarów i wygodnie leży w dłoni. Obsługa jest dziecinnie prosta dzięki dwóm przyciskom.
Wewnątrz dalmierz zaopatrzony jest w wyświetlacz LCD na którym wyświetla się tryb pracy i wynik pomiaru, jak również jakość sygnału. Ten produkt ma również coś czego nie znajdziemy u konkurencji – wbudowany panel słoneczny, który ładuje wbudowany akumulator. Dodatkowo również w obudowie znajduje się bateria CR2 która zasila dalmierz w razie rozładowania zbudowanego akumulatora. Całość zapakowane jest w niewielkie etui a sam dalmierz posiada pętlę do zawieszenia na ręce która również ułatwia wyjęcie urządzenia z etui lub kieszeni.

IMG_3377
IMG_3380
IMG_3382
IMG_3394
IMG_3366

Tryby pracy i obsługa

Obsługa dalmierza Tamed jest dziecinnie prosta dzięki dwóm przyciskom znajdującym się na górze urządzenia. Przycisk oznaczony „mode” służy do zmiany trybu pracy urządzenia a przycisk „power” do włączenia/wyłączenia i rozpoczęcia pomiaru. Urządzenie wyłącza się automatycznie po kilku sekundach, nie ma potrzeby wyłączania go po użyciu, co również wpływa na małe zużycie baterii.
Dalmierz wyświetla wyniki pomiarów zarówno w metrach jak i w yardach. Żeby przejść pomiędzy wyświetlaniem w metrach i yardach należy przycisnąć i przytrzymać przycisk „mode”. Pomiędzy trybami pomiaru przechodzi się szybko przyciskając przycisk mode. Oprócz normalnego trybu pracy dostępne też są tryby:

RAIN: pomiar w deszczu
RAFL: pomiar we mgle i silnym deszczu
> 150: przedmiotów w odległości powyżej 150m gdy na drodze wiązki lasera znajdują się przeszkody (np. gałęzie)

W większości przypadków w zupełności wystarcza tryb normalny.

Dalmierz na polowaniu

Jak już wspominałem, zanim wziąłem dalmierz Tamed Optics do ręki zastanawiałem się czy nie jest to zbędny gadżet w moim przypadku. W końcu w większości przypadków podchodzę dosyć blisko a jak strzelam dalej wydawało mi się, że potrafię dosyć dobrze ocenić odległość. No to szybko się przekonałem, że źle myślałem… 🙄
Na początek postanowiłem sprawdzić jak dobrze potrafię ocenić odległość i wziąłem dalmierz na spacer mierząc odległość do przypadkowych drzew, słupów, kamieni i zwierzyny. Jeżeli do odległości 50-60m udawało mi się całkiem nieźle, to im dalej tym było gorzej… Pod tym względem chyba warto zaopatrzyć się w dalmierz dla samego treningu oceny odległości. Przez kilka dni treningu w zgadywanie i weryfikowanie odległości w łowisku moja zdolność oceny odległości znacznie się poprawiła. Na polowaniu może to decydować o tym czy prawidłowo ocenimy czy zwierzyna znajduję się w przepisowej odległości poniżej 200m jak i możliwości oddania skutecznego strzału.
Przez czas kiedy używałem dalmierza wielokrotnie się przekonałem, że sarny i jelenie, które uważałem że są w odległości 150-180m w rzeczywistości znajdowały się dużo dalej raczej w odległości 220-250m. W moim przypadku gdy sztucer jest przystrzelany 4cm wyżej na 100m, nie ma to takiego znaczenia i do 200m jestem w stanie oddać skuteczny strzał bez poprawek. Jednak gdy ktoś ma sztucer przystrzelany w punkt na 100m (powszechna praktyka w Polsce) i strzela do sarny lub lisa na 200m może zwyczajnie zdołować i nie trafić lub co gorsza zranić. Szukanie sarny z odstrzeloną cewką nie należy do przyjemności i rzadko kiedy kończy się powodzeniem…

Chciałbym tutaj opisać jedno wyjście, które szczególnie zapadło mi w pamięci. Wybrałem się na podchód skrajem rzepaczyska gdzie wiedziałem wychodziło sporo saren. Z daleka widziałem kilka sztuk leżących w polu, co sprawiło że nie było szans zbliżenia się na skuteczny strzał i w ogóle na podchód w tym dniu. Wszędzie gołe pole i w dodatku skrzypiący śnieg pod nogami. Na szczęście stała tam również niewielka drabina na samotnym drzewie i używając drzewa jako osłony udało mi się podejść do drabiny i usiąść niezauważonym.
Gdy tylko się wygodnie rozsiadłem sarny zaczęły wychodzić ze wszystkich kierunków. Dalmierz w rękę i wszystko na razie w granicach 200m i powyżej. Postanowiłem poczekać, w końcu coś powinno się zbliżyć na skuteczny strzał. Czas płynął a ja zaczynałem marznąć… W końcu ubrałem się lekko z myślą o podchodzie, a tu już godzina siedzenia na mrozi minęła. Kolejne sarny zaczęły się pokazywać na 250-300m i część z nich szła w moim kierunku. Zacząłem się trząść jak osika i postanowiłem, że strzelam tylko do 100m a jak się da to bliżej.
Św. Hubert musiał się nade mną zlitować i po kilku minutach roczna koza i rogacz zbliżały się do ambony. Dalmierz do ręki, 180m, 150, 120, 90 i teraz tylko niech koza przystanie na moment. Udało się i koza została w ogniu, a koziołek zdezorientowany wrócił skąd przyszedł. Reszta saren zupełnie nie zareagowała na strzał i po chwili kolejne zbliżały się na odległość strzału. Tym razem koza szła dokładnie tą samą drogą co jej poprzedniczka i zatrzymała się na chwilę nad martwą koleżanką, po chwili po krótkiej ucieczce do niej dołączyła.

lis 052014
 
Rosyjski nóż myśliwski Zlatoust

Rosyjski nóż myśliwski Zlatoust

Po co ci kolejny nóż?

Żeby mieć! Noży nigdy za wiele. 😆 W moim przypadku z nożami jest podobnie jak z bronią. Lubię piękną klasyczną broń w osadzie ze szlachetnego drewna, jednak zwykle praktyka zwycięża i na polowanie najczęściej zabieram jakiś wół roboczy, typowo coś w syntetyku. No, bo drewno się zamoczy, porysuje w krzakach i zniszczy. Podobnie z nożami, lubię ładne, zdobione noże, jednak do lasu często wyruszam z Morą za 50zł, no bo ładny nóż się zabrudzi, stępi i zgubi. 🙄 Jednak na ostatnie kilka wyjść do lasu postanowiłem zabrać ze sobą nowy nóż i muszę przyznać, że o wiele przyjemniej jest używać ładnego noża… no i na razie wcale się nie zgubił. 😆

Nóż myśliwski Zlatoust skórzana pochwa

Zlatoust – skórzana pochwa

Dzięki uprzejmości firmy Tamed miałem ostatnio okazję używać Rosyjskiego noża ZOK. ZOK czyli Златоустовская оружейная компания (Fabryka Broni Zlatoust) jest firmą pochodzącą z uralskiego miasta Zlatoust, z tradycjami w produkcji broni białej sięgających XVIII wieku. W swojej ofercie firma posiada duży wybór broni białej, szabel i sztyletów, jak również pięknie zdobionych naczyń, jednak najbardziej znana jest z produkcji wysokiej jakości noży. Polskim dystrybutorem jest Olsztyńska firma Tamed.

Birkut znaczy orzeł

Model, który otrzymałem do testu to Birkut, czyli orzeł. Birkut jest jednym z modeli dedykowanych myśliwym, dostępny w kilku wersjach wykończenia. W moim przypadku był to model z głownią wykonaną ze stali 40X10C2M zdobioną złotem oraz rękojeścią ze specjalnie przygotowanej i wyprofilowanej skóry ułożonej warstwami oraz tekstolitu. Jest to lekki i zgrabny model noża myśliwskiego.

Parametry

Ponieważ jest to ręczna robota, poszczególne sztuki mogą się różnić między sobą, ale podaję wymiary mojego egzemplarza.

Stal40X10C2M
Twardość stali HRC57-58
Waga – nóż117g
Waga – nóż + pochwa184g
Ostrze – długość11,6cm
Ostrze – szerokość2.5cm
Rękojeść – długość11,0cm
Całość – długość22,6cm
Rosyjski nóż myśliwski Zlatoust ostrze

Zlatoust – ostrze

Nóż dostępny jest z dobrej jakości pochwą zrobioną z barwionej na czarno skóry. Zatrzask pewnie trzyma nóż w pochwie a pętla pozwala przypiąć go nawet do szerokiego paska.

Pierwsze co rzuca się w oczy po wyjęciu noża z pochwy, to ładne ostrze i złote zdobienia. W przypadku noża Birkut jest to sylwetka orła z jednej i logo firmy z drugiej strony głowni. Samo ostrze ma preferowany przeze mnie klasyczny kształt noża myśliwskiego, bez zbędnych haków i udziwnień. Sam czubek jest delikatnie zaokrąglony, co moim zdaniem minimalizuje ryzyko przypadkowego przebicia żołądka podczas patroszenia, jak również sprawdza się przy bieleniu tuszy. Sam nóż jest dobrze naostrzony i gotowy do użycia.

Trzonek z dwóch stron zakończony jest tekstolitem – lekkim materiałem kompozytowym. Kawałek kompozytu od strony głowni,tworzy niewielki jelec i zagłębienie zapewniające pewny chwyt nawet gdy rękojeść jest mokra. Drugi kawałek kompozytu ma również niewielki otwór gdyby ktoś chciał przewlec przezeń linkę. Środkowa część rękojeści wykonana jest z wielu warstw specjalnie spreparowanej skóry. Całość zapewnia komfortowy i pewny chwyt.

Rosyjski nóż myśliwski Zlatoust rękojeść

Zlatoust – rękojeść

Pierwsze wrażenia

Nigdy nie widziałem większego sensu w przeprowadzaniu testów typu golenie włosów na przedramieniu, krojenie kartki papieru czy struganie patyków. Jeżeli ma to być nóż myśliwski, to najlepszym testem jest test w łowisku. Tak też zrobiłem. Po prostu zabrałem nóż na polowanie i postanowiłem go przetestować na pierwszej strzelonej zwierzynie.

Na pierwszą okazję musiałem poczekać kilka wyjść, ale w końcu udało mi się strzelić cielę jelenia. Nóż spisał się wyjątkowo dobrze. Ostrze dało się prowadzić pewnie i nie było żadnych niemiłych niespodzianek. Sam czubek jest według mnie idealny – nie jest na tyle ostro zakończony, żeby trzeba było uważać żeby przypadkowo nie przebić ściany żołądka, jak również można nim wykonać bardziej precyzyjne cięcia.Trzonek oferuje pewny chwyt i nawet ręka mokra od farby nie zsuwa się z rękojeści.

Po pierwszym użyciu ostrze pozostało ostre, podejrzewam że dałoby się wypatroszyć co najmniej kilka dodatkowych sztuk zanim klinga wymagałaby kolejnego ostrzenia.

This slideshow requires JavaScript.

Film

Film poniżej to moje ostatnie polowanie, a na końcu można zobaczyć chrzest nóża Zlatoust Birkut.

paź 192014
 

Optyka Minox

Moja pierwsza styczność z optyką firmy Minox miała miejsce dobre 7-8 lat temu. W tamtym okresie szukałem jakiejś w miarę dobrej lornetki, której przeznaczeniem miało być głównie polowanie z podchodu. Chciałem kupić lornetkę o powiększeniu 8-10x i ze światłem około 40mm. Miała to być w miarę lekka konstrukcja, solidna i z dobrymi szkłami.

Wówczas przekonałem się, że lornetki o takich parametrach nie są popularne wśród naszych myśliwych i na rynku wtórnym nie było w tamtym czasie nic godnego uwagi poza kilkoma wysłużonymi egzemplarzami starych Zeissów Dialyt 10×42. Zacząłem rozglądać się w ofercie nowych modeli, niestety czołówka firm Europejskich była poza zasięgiem mojego portfela… Zacząłem wtedy przeglądać co się sprzedaje za wielką wodą i tak wpadłem na trop lornetek Minox.

Lornetki

Minox, chociaż firma Niemiecka, w tamtym czasie przebojem podbijał rynek Amerykański a w Europie ich produkty kierowane do myśliwych nie były specjalnie znane. Ich lornetki zbierały bardzo pochlebne recenzje. Produkty były optycznie bardzo dobrej jakości za w tamtym czasie niewielkie pieniądze. Nastawiłem się na zakup modelu Minox BD 8.5×42 BR, niestety nie udało się go znaleźć w Europie, więc lornetkę kupiłem ze Stanów.

Tak to już u nas jest, że często Europejski produkt taniej jest wyeksportować, kupić w USA, sprowadzić, zapłacić cło i VAT… i wyjdzie taniej niż iść do sklepu… 🙄 Podobnie jest z innymi rzeczami… Sztucer Tikka T3 do niedawna kosztował w USA $350, a i dzisiaj można ją kupić za niewiele ponad $500… Ceny Europejskie często są prawie dwukrotnie wyższe… 🙁

Lornetkę Minox 8.5×42 mam do dziś i jeździ w schowku w samochodzie, jest używana dosyć często do obserwacji różnej zwierzyny i jako zapasowa, ale kilka dobrych lat polowałem z nią jako jedyną lornetką na podchód i latem na rogacze.

W tym roku również miałem okazję używać przez kilka miesięcy nowej lornetki Minox 8×56 BL, która jest bardzo dobrej jakości lornetką nocną i sprawowała się znakomicie.

Lunety

Po sukcesie swoich lornetek Minox wprowadził na rynek Amerykański lunety serii ZA3 i ZA5. Znowu okazały się one sukcesem… i znowu nie dało się ich kupić w Europie… Lunety stanowiły sporą konkurencję dla lunet Zeiss Conquest, były tańsze, linia ZA5 oferowała większy zakres powiększeń. co wtedy robiło się modne.

Kupiłem wtedy lunetę Minox ZA5 2-10×40 z myślą o lekkim sztucerze w kalibrze .243, jednak w końcu zamontowałem ją na sztucerze Tikka M595 w .223 Rem. Pierwsze egzemplarze lunet ZA3 i ZA5 cierpiały na problemy z regulacją ostrość w okularze i trzymaniem nastawów, ale dwa egzemplarze ZA5 które były w moim posiadaniu nigdy nie sprawiły żadnych kłopotów. Polowałem z tymi lunetami jakiś czas i sprzedałem razem ze sztucerem żeby sfinansować kolejny zakup.

minox_ze5i_5

Luneta Minox ZE5i 3-15×56

Linia lunet ZE5i

Podczas gdy lunety poprzednich serii skierowane były do klientów Amerykańskich, nowa linia lunet ZE5i jest typową linią lunet dla odbiorców Europejskich. Minox ma do zaoferowania kilka modeli od typowo biegowej 1-5×24, przez typowe modele do polowań nocnych z obiektywami 50mm i 56mm, do topowego modelu przeznaczonego do polowania na większe odległości.

Wszystkie modele mają podświetlane krzyże, tubusy 30mm, są również dostępne z szyną wewnętrzną Zeissa. Mi najbardziej spodobał się model z obiektywem o średnicy 56mm i powiększeniem 3-15x.

Minox ZE5i 3-15×56 – pierwsze wrażenia

O ile lunety linii ZA3 i ZA5 były przyzwoicie wykonane i zapakowane, lunety ZE5i to skok jakościowy. Przy pierwszym zetknięciu widać, że ktoś poświęcił czas nie tylko na projekt lunety, ale i na szykowne drewniane opakowanie.

Co w pudełku

minox_ze5i_3

Obiektyw 56mm i szkło firmy Schott

W kartonowym opakowaniu znajduje się drewniane pudełko a w nim dobrze zabezpieczona pianką luneta. W pudełku oprócz lunety znajdziemy instrukcję, dwie baterie w specjalnym holderze i szmatkę do czyszczenia szkieł. Czego mi w tym wszystkich brakuje to tradycyjnej osłony typu „bikini” lub gumowych zaślepek podobnych do tych jakie Minox dodaje do lornetek serii BL, czy Meopta do swoich lunet. Jednak można zamówić do nich neoprenową osłonę jakie były dostępne w poprzednich modelach ZA3 i ZA5, jednak ja nigdy nie mogłem się do tego rozwiązania przyzwyczaić, a notorycznie pękających osłon Butler Creek nie lubię…

Budowa

Model który wybrałem to ZE5i 3-15×56 z krzyżem numer 4. Jest to typowy Niemiecki krzyż z podświetlaną kropką pośrodku. Jest on umieszczony w drugim planie, czyli nie zmienia wymiarów podczas zmian krotności. Jest to troszkę węższa wersja gdzie belki są dosyć wąskie i przypomina bardziej krzyż numer 7 znany z lunet Schmidt & Bender. Ma on również jedną cechę, za którą osobiście nie przepadam… Mianowicie kreski na  środku nie przecinają się, a zamiast tego umieszczono tam kropkę, która jest dosyć sporych rozmiarów w porównaniu do grubości linii. W dodatku linie nie dochodzą do kropki i miedzy liniami a kropką jest odstęp. Materiały reklamowe niestety nie oddają tego, krzyż w rzeczywistości wygląda jak na rysunku obok.

Krzyż w lunecie Minox ZE5i

Krzyż w lunecie Minox ZE5i

Nie jest to może wada w lunecie myśliwskiej i w polowaniu nie ma znaczenia, jednak w moim odczuciu psuje trochę całość i utrudnia strzelanie do tarczy na większe odległości. Moim zdaniem dobry podświetlany krzyż nie musi mieć czarnej kropki na środku! Niestety nie wszyscy podzielają to zdanie i wiele producentów, między innymi wspomniany Schmidt & Bender oferują podobne rozwiązania np. w swoich lunetach serii Klassik.

Sama regulacja podświetlenia ma 11 stopni i można je wyłączyć pomiędzy kolejnymi krokami, nie trzeba za każdym razem wracać do pozycji zero. Baterię wsadza się w specjalnym holderze do środka pokrętła regulacji. Holder mieści dwie baterie, jest to dosyć sprytne rozwiązanie, bo zawsze mamy pod ręką zapasową baterię i wystarczy tylko holder obrócić o 180 stopni.

Minox ZE5i

Minox ZE5i regulacja podświetlenia, pozycji krzyża i paralaksy

Z tej samej strony znajduje się również pokrętło regulacji paralaksy, które działa płynnie i w lunetach o powiększeniu x15 jest po prostu niezbędne. Pokrętło paralaksy jest wyskalowane od 50m do nieskończoności.

Same pokrętła regulacji krzyża są bardzo precyzyjne i można je wyzerować. Od biedy można je używać do strzelania na większe odległości jeżeli ktoś preferuje, chociaż nie jest to luneta idealna do tego celu. Jeden klik to 1cm na 100m. Zakres regulacji jest wystarczający do zastosowań łowieckich i całość sprawie solidne wrażenie.

Regulacja powiększenia jest bardzo płynna, podobnie jak pokrętło regulacji ostrości. Pokrętło ostrości razem z pokrętłem regulacji paralaksy umożliwiają precyzyjne ustawienie lunety i krzyża na każdej sensownej odległości powyżej 50m.

Generalnie luneta sprawia solidne wrażenie i na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to produkt budżetowy, ale że Minox ma aspiracje dobrania się do tortu „Wielkiej Trójki”, proszę zobaczyć samemu film poniżej.

Film z rozpakowywania

Przystrzeliwanie – Blaser R93 i Minox ZE5i 3-15×56

Postanowiłem lunetę Minoxa obsadzić na Blesarze R93 w kalibrze .243. I tu pierwsze pozytywne zaskoczenie. Minox to chyba pierwsza luneta, którą miałem okazję ustawić dalej od oka w montażu Blasera! Każdy kto miał do czynienia z Blaserem wie o czym mówię. Tradycyjne Europejskie lunety maja dosyć niewielki odstęp od oka (eye relief) i w montażu są wysunięte możliwie blisko oka i obejmy często opierają się o brzeg pokręteł regulacji lub w miejscu gdzie tubus rozszerza się w obiektyw. W najgorszym przypadku lunety nie daje się zamontować bliżej i trzeba robić „żurawia” – wyciągać szyję i nienaturalnie zbliżać oko do lunety – co często skutkuje rozbitym łukiem brwiowym. 🙄 W przypadku Minoxa nie miało to miejsca i mogłem co najmniej 1cm przybliżyć lunetę gdybym potrzebował.

Obraz w lunecie jest bardzo czysty w każdym zakresie powiększenia. Na minimum nie ma irytującego „efektu rury” znanego z innych lunet nawet bardziej znanych marek, jak również na krotności x15 obraz jest czysty nawet na brzegach. W idealnej ostrości obrazu i krzyża bardzo pomaga regulacja paralaksy, szczególnie na nastawach powyżej x12 i większych odległościach.

Samo przystrzeliwanie było bardzo proste i dosłownie kilka kul wystarczyło żeby sztucer strzelał tam gdzie powinien.

Film – obsadzanie lunety i przystrzeliwanie

Jak się Minox ZE5i spisuje na polowaniu?

Minox i polowanie

Optyka Minox na polowaniu

Bardzo przyzwoicie. Miałem okazję testować lunetę ZE5i 3-15×56 i lornetkę 8×56 Bl przez dobre kilka miesięcy. Udało mi sie upolować kilka sztuk zwierzyny grubej w tym kilka saren i jeleni w pierwszych i ostatnich chwilach legalnej pory polowania. Zarówno lornetka jak i luneta spisywały się bardzo dobrze.
Osobiście cieszę się, że przybywa kolejna Europejska firma oferująca dobre produkty za atrakcyjną cenę. Mam nadzieję, że pojawi się kilka kolejnych produktów i polityka cenowa firmy się nie zmieni. Biorąc pod uwagę, że kolejne nowości „Wielkiej Trójki” to wydatek ponad 10,000 złotych, Minox wydaje się sensowną alternatywą.

wrz 182014
 

Co na sarny?

Jeżeli mówimy o broni, to ja preferuję sztucer. W przypadku saren przydaje się repetier, bo często uda się strzelić więcej niż jedną sztukę. W dodatku, gdy się poluje z podchodu, sztucer jest zwykle lżejszy, niż na przykład kniejówka. Preferuję również syntetyczną osadę ze względów praktycznych. Bardzo lubię klasyczne osady z orzecha, jednak polowanie na Wyspach Brytyjskich w ciągłej wilgoci i częstym deszczu, wyleczyło mnie z tego. Polując z fajnym sztucerem w pełnym drewnie marki Krico, nie mogłem znieść za każdym razem rozkładania, suszenia poszczególnych elementów i wycierania osady. Po prostu było mi szkoda tego sztucera na takie warunki. Szybko się tej broni pozbyłem i kupiłem Blasera R93 w syntetycznej osadzie Professional.

blaser i minox

Sztucer Blaser R93 .243 Win i luneta Minox ZE5i 3-15×56

Blaser R93 Professional

Blaser R93 w porównaniu do mojego starego Krico miał same zalety. Wystarczyło pół minuty żeby wyjąć zamek i odkręcić dwie śrubki żeby wyjąć lufę. Wszystko można wrzucić pod prysznic i umyć, wytrzeć i wysuszyć, złożyć do kupy w kolejne pół minuty i sztucer dalej strzela z to samo miejsce. Nie potrzeba przystrzeliwać ponownie broni i jeżeli ktoś jak ja poluje w każdych warunkach, warto porzucić sentymenty i kupić sztucer w syntetyku, który daje się rozkładać na czynniki pierwsze i który potem po złożeniu trzyma nastawy. Blaser R93 sprawdził się pod tym względem znakomicie.

Kaliber .243

Na sarny nada się praktycznie każdy kaliber. Na terenach gdzie występują dziki i są do odstrzału cały rok, dobrym wyborem jest coś w przedziale 7-8mm, bo nigdy nie wiadomo czy w czasie polowania na kozy czy rogacze nie pojawi się gruby dzik… Jednak polowanie i strzał z broni o mniejszym kalibrze jest dla mnie o wiele przyjemniejszy. Dobrym wyborem jest jeden z kalibrów .22, czyli najczęściej któryś z .222 Rem, .223 Rem, lub .22-250 Rem. Dwa pierwsze z nich są dosyć do siebie zbliżone i do granicznego dystansu 200m nie ma między nimi specjanych róznic, chociaż .223 Rem pewnie będzie tańszy w utrzymaniu. .22-250 Rem jest juz sporo silniejszy od pozostałej dwójki, głośniejszy i szybciej zużywa lufę, co w Polskich realiach na dystansach do 200m nie ma większego sensu, bo ta kula pokazuje swoje możliwości przy strzałach na większe niż 200m odległości.

Kula .243 Win z kolei od biedy może być uważana za uniwersalną, w tym sensie że spełni prawne wymagania minimalnej energii 2000J na 100m. Oczywiście nie jest to idealna kula na dziki, jednak z powodzeniem udało mi się z niej położyć nawet spore w tuszy jelenie. Przy odpowiednio dobranej konstrukcji pocisku .243 Win może być dobrą kulą na drapieżniki, skuteczną i mało niszczącą tuszę sarny, czy też w razie konieczności spełnić prawne wymagania minimalnej energii  w przypadku strzału do dzików, jeleni, danieli i muflonów.

Hornady VMax 87 grain

Hornady VMax 87 grain

Moja elaboracja

Pociski Hornady

Każdy kto rozpoczął swoją przygodę z elaboracją amunicji myśliwskiej na pewno spotkał się z produktami firmy Hornady. Powiem więcej, jeżeli ktokolwiek spróbował już elaboracji, na pewno szybko zorientował się, że chociaż jest kilku producentów komponentów w Europie, to w porównaniu do tego co oferują producenci Amerykańscy, jest to kropla w morzu. Prawdopodobnie sam Hornady ma w ofercie więcej pocisków niż wszyscy Europejscy producenci razem wzięci, a jest jeszcze Speer, Sierra i wiele innych. W dodatku na ogół kupując Amerykańskie, jest po prostu taniej…

Hornady ma w swojej ofercie wiele ciekawych pocisków. W przypadku polowania na zwierzynę grubą sprawdzą się tradycyjne pociski SP (Soft Point) InterLock lub bardziej nowoczesne SST z plastikowym czubkiem, w moim przypadku wybór padł na coś co na pierwszy rzut oka wydaje się wyjątkowo kiepskim, jak nie najgorszym z możliwych wyborów…

Kula VMax 87gr

Ale po kolei. W przypadku .243 Win z typową lufą (tak jak mój R93) najlepiej sprawdzają się pociski w przedziale 70-90 grain. Po zakupie sztucera postanowiłem wypróbować i docelowo używać dwóch ładunków.  Coś w przedziale 70-85gr na sarny i 100-105gr na grubszego zwierza (jelenie). W przypadku cięższej kuli wybór był w miarę prosty i ze względu na parametry i dostępność wybrałem kulę Sierra Pro Hunter 100gr. W przypadku lżejszej kuli nie mogłem się zdecydować… Jednak do nietypowej w moim mniemaniu decyzji namówił mnie kolega. Polecił mi kulę, która w teorii jest bardzo złym wyborem Hornady VMax 87gr.

Hornady V-Max to kula przeznaczona na drapieżniki (Litera V w nazwie pochodzi od Amerykańskiego słowa Varmint, czyli polowania na drapieżniki często na większych odległościach). Jest to kula z polimerowym czubkiem który zapewnia szybką ekspansję pocisku w tuszy. Hornady oferuje ją w wielu kalibrach i wielu kategoriach wagowych. W samym kalibrze .243″ (6mm) Hornady oferuje pociski 58gr, 65gr, 75gr i 87gr. Tak więc teoretycznie ta kula powinna robić dusze spustoszenie w końcu dosyć drobnej tuszy sarny. Jednak nie miałem powodu wątpić w rekomendację kogoś kto strzelił z tego pocisku kilka setek saren i innej płowej. Postanowiłem VMaxa wypróbować, pomyślałem że w razie czego będę miał coś na lisy.

proch_vihtavuori_n140

Proch Vihtavuori N140

Vihtavuori N140

Jeżeli chodzi o proch i jego dostępność, to od kilku lat podaż Amerykańskich wyrobów w Europie jest niewielka. Amerykanie wykupują każdą ilość, magazynują po piwnicach i do Europy nie trafia prawie nic… W dodatku ceny wzrosły i są tańsze alternatywy. Jeżeli ktoś decyduje się na elaborację, dostępność komponentów ma kluczowe znaczenie. Nie ma sensu spędzać czasu opracowując recepturę idealnie spełniającą nasze wymagania aby potem odkryć, że nie możemy dokupić pocisku lub prochu i wszystko trzeba zaczynać od nowa… W przypadku prochu, na pewno dobrym wyborem będzie coś z oferty Vihtavuori.

Gdy chodzi o dobór prochu dla .243 Win, dla kul do 90gr dobrym wyborem jest N140, w przypadku cięższych 100gr pocisków dobrze sprawdza się N160. W moim przypadku wybór był dosyć prosty, bo N140 jest doskonałym prochem, który sprawdza się w przypadku .308 Win i który akurat miałem pod ręką.

Łuski i spłonki

Łuski to komponent na którym w przypadku domowej elaboracji można najwięcej oszczędzić. Dobre łuski takich firm jak Norma czy Lapua są dosyć drogie i zakup nowych łusek w sklepie to spory wydatek. Jednak na szczęście jest wielu kolegów, którzy strzelają z fabrycznej amunicji i można ich poprosić o zbieranie dla nas łusek. Jedne z najlepszych łusek robi z mojego doświadczenia Norma, Lapua czy RWS. Oczywiście inne łuski również się nadadzą, najwyżej szybciej trzeba je będzie wymienić…

W przypadku spłonek zawsze dobrze spisywały się CCI200, nigdy nie miałem z nimi żadnych problemów, są powtarzalne i tanie.

Proces elaboracji

Generalnie proces elaboracji jest dosyć standardową i dobrze opisaną procedurą. Może w skrócie przybliżę jak to przebiega i jak to wyglądało w moim przypadku. Może dodam jeszcze, że ponieważ do niedawna nie można było w Polsce zajmować się hobbystycznie elaboracją, brakuje w Polskim języku słów i zwrotów dotyczących procesu elaboracji. Niektóre czynności czy narzędzia nie mają Polskich odpowiedników, lub brzmią obco.

Podstawowym warunkiem jest przygotowanie łusek. Powinny być one przede wszystkim czyste. Na ogół nie wymaga to jakiś specjalnych zabiegów, chociaż czasem używam myjki ultradźwiękowej po usunięciu spłonek. Łuski są wtedy czyste wewnątrz i na zewnątrz i mają czyste miejsce w którym umieszcza się spłonkę. Jest to jedyne miejsce, które warto wyczyścić i w którym na ogół są jakieś nieczystości. Łuski nie muszą być błyszczące, chociaż jak ktoś lubi może użyć specjalnego narzędzia zwanego tumbler. Ja nie posiadam i uważam za stratę czasu i pieniędzy.

Matryce FL sizing Redding .243 Win

Matryce FL sizing Redding .243 Win

Full length i Neck sizing

Po upewnieniu się, że łuski są czyste i wstępnej inspekcji czy nie ma na nich wgnieceń czy innych uszkodzeń, łuski formatujemy. Tu chwila dygresji dla mniej wtajemniczonych, łuska po wystrzeleniu zmienia swoje rozmiary. Ze standardowych wymiarów, jakie ma każda amunicja fabryczna, określonych przez SAAMI (organizację zajmującą się tworzeniem standardów amunicji i bezpieczeństwa) łuska rozszerza się do wielkości komory nabojowej naszego sztucera. Żeby ją ponownie użyć trzeba całą lub część łuski przywrócić do pierwotnych wymiarów. Są dwie możliwości w tym wypadku: FL (Full Length) sizing, czyli formatowanie całej łuski do pierwotnych rozmiarów, lub Neck sizing, czyli formatowanie samej szyjki łuski tak aby pocisk pewnie utrzymał się w łusce, lecz pozostała część łuski poniżej szyjki nie jest formatowana.

W przypadku użycia łusek wystrzelonej z broni dla której będziemy przygotowywać naszą amunicję, formatowanie samej szyjki jest najrozsądniejszym rozwiązaniem, ponieważ łuska posłuży nam dłużej. Po każdym kolejnym wystrzale łuska nie rozszerza się  tak bardzo jak przy formatowaniu całej łuski i mosiądz nie „pracuje” tak bardzo. Jest jednak kilka wyjątków od tej reguły. Po kilku wystrzeleniach łuska wydłuży się na tyle, że przestanie się mieścić w komorze nabojowej, możemy zaobserwować niewypały i zamek przestanie się płynnie zamykać ( z reguły po 3-6 ładowaniach) i musimy łuskę przepuścić przez matrycę FL. Drugim wyjątkiem jest używanie łusek w broni automatycznej, z moich doświadczeń również w łamanej, kombinowanej, jak również w dwutaktach firmy Blaser.

W przypadku Blaserów sprawa nie jest tak oczywista i niektóre egzemplarze strzelają poprawnie gdy łuski mają tylko sformatowane szyjki, jednak z moich doświadczeń i kilku innych kolegów wiem, że bezpieczniej jest łuski przeznaczone dla Blaserów sformatować po całej długości łuski. Dla dociekliwych, co się stanie gdy użyjemy matrycy Neck sizing w Blaserze? No właśnie…. ta jedna kulka może nie wystrzelić kiedy wyjdzie nam zwierz życia… Tak więc w przypadku dwutaktów Blasera bezpieczniej jest użyć matrycy FL. W przypadku matryc FL należy użyć jakiegoś rodzaju wosku lub smaru żeby ułatwić pracę prasy i żeby łuska nie utkwiła w matrycy.

Każda matryca, czy to NS czy FL usuwa również wystrzelona spłonkę. W wyniku każdego kolejnego strzału i procesu formatowania ścianki łuski stają się coraz cieńsze i co za tym idzie łuska wydłuża się. Tak więc po formatowaniu łusek warto sprawdzić ich długość i skrócić do zalecanego wymiaru, lub jeszcze lepiej sprawdzić która z naszych łusek jest najkrótsza i pozostałe skrócić do tego najkrótszego wymiaru. Można w tym momencie umyć łuski w myjce ultradźwiękowej, lub chociaż wyczyścić miejsca w których osadzamy spłonki.

Dodatkowym zabiegiem, który ułatwi nam sprawę w czasie osadzania pocisków jest tzw. chamfering, czyli proces niewielkiego nacinania łuski od wewnętrznej strony szyjki. Ułatwia to osadzanie pocisków w szyjce i nie zostaję one uszkodzone ostrą krawędzią łuski.

Dodatkowo można jeszcze „zuniformować” (kolejne ze słów, które ciężko przetłumaczyć…) gniazda spłonek, co jest czasem konieczne w kiepskiej jakości łuskach (patrz film poniżej) lub z wyjątkowo ciasnymi gniazdami (np. Federal) czy ze spłonkami zaciśniętymi w łusce (głownie wojskowego pochodzenia, częste w przypadku .223 Rem i .308 Win).

Lee Ergo Prime

Osadzanie spłonek – narzędzie Lee Ergo Prime

Gdy łuski mamy gotowe, powinniśmy osadzić w nich spłonki. Jest to w sumie jedyny moment w trakcie całego procesu elaboracji, który w przypadkach jakiejś szczególnej nieostrożności, można uznać za niebezpieczny. Warto mieć jakieś okulary ochronne podczas tej czynności. Chociaż mi nigdy nie udało mi się zdetonować spłonki, nawet używając młotka i Lee Classic Loader to warto mieć okulary pod ręką ( i majtki na zmianę jak jednak uda nam się odpalić spłonkę… 😉 ). Jednym z najbardziej popularnych narzędzi do osadzania spłonek jest tanie ręczne narzędzie Lee Auto Prime. Mi najbardziej przypadła do gustu nowa ulepszona wersja tego klasyka, jakim jest narzędzie firmy Lee – Ergo Prime – z ulepszonym bezpiecznym systemem podawania spłonek i nową ergonomiczną rączką.

Potrzebna nam będzie jakaś precyzyjna waga do odmierzania prochu, najlepiej tradycyjna. Dobre wagi cyfrowe sporo kosztują, ciężko je skalibrować i nie są odporne na zakłócenia, temperaturę, itp. Wsypujemy wybraną miarkę prochu do łuski ze spłonka i osadzamy w niej pocisk. Warto na początek osadzić pocisk do zalecanej w instrukcji głębokości. Zbyt głęboko osadzony pocisk może wytworzyć większe ciśnienie, podobnie jak za daleko wysunięty pocisk, który po załadowaniu do komory opiera się w lufie o bruzdy.

Więcej szczegółów na temat każdego z procesów: formatowania, przygotowania łusek, osadzania spłonek, pocisków czy doboru prochu postaram się omówić w kolejnych wpisach, jeżeli będzie takie zainteresowanie (skomentuj ten artykuł).

Elaboracja 87gr na sarny

Blaser R93 .243 Win elaboracja 87 grain

Wybór naważek prochu

Najprostszą metodą doboru naważki prochu do naszej broni jest zrobienie kilku (ja najczęściej stosuję 5) testowych ładunków począwszy od zalecanego minimum (na ogół 90% naważki maksymalnej) do, lub w okolice maksimum. Najlepiej korzystać przy tym z danych i tabel producenta prochu. Jeżeli jest więcej dostępnych źródeł, np. producenta pocisku i nie pokrywają się ich dane, to warto dostępne dane uśrednić. Gdy nasza kula nie figuruje w tabeli, należy użyć kolejnej możliwie zbliżonej wagowo.

W moim przypadku najnowsze tabele Vihtavuori dla prochu N140 kończą się na pociskach 80gr… Kolejne pociski w tabeli 85gr i 90gr producent zaleca proch N150 i N160. Jednak inne źródła podają dane dla prochu N140 i pocisków o wadze 87gr i zalecają zaczynać proces od 31.5gr a maksimum stanowi 37gr.

Postanowiłem więc stworzyć pięć różnych ładunków z naważkami prochu zaczynając od zalecanego minimum 31.5gr w odstępach 1.3gr. Ponieważ Blaser R93 ma tylko 3-nabojowy magazynek (czwarty nabój do komory) zrobiłem po 4 kule z każdą naważką prochu. Miałem więc 20 kul do wystrzelenia i przetestowania.

Wszystkie pociski osadziłem do całkowitej długości 3.180″ (zmierzonej przy pomocy komparatora) lub 2.685″ (68.2mm) mierzonej od czubka pocisku do denka łuski. Tu mała dygresja: do elaboracji amunicji niezbędnym narzędziem jest dobra suwmiarka, najlepiej gdy mierzy w calach. Dygresja nr 2: większość źródeł i tabel nie używa systemu metrycznego i warto się przestawić na myślenie w calach, grainach i stopach na sekundę…

Próbne strzelanie

Ustawiłem tarczę w odległości 100m i zacząłem strzelanie. Ważne jest aby za każdym razem oglądać wystrzelone łuski i przestać po pojawieniu się śladów nadmiernego ciśnienia. Tymi oznakami nadmiernego ciśnienia są spłaszczone spłonki czy ciężko otwierający się zamek broni.

W moim przypadku nie zaobserwowałem żadnych śladów nadmiernego ciśnienia. Strzelało mi się dosyć dobrze, za wyjątkiem jednej kuli z grupy nr 4, która mi uciekła i od razu w momencie strzału wiedziałem, że zerwałem w prawo… 🙁

Dwie grupy – pierwsza i czwarta – okazały się godne uwagi, chociaż wszystkie nadawały się do celów łowieckich… Wybrałem grupę  4, która na tarczy nie była najlepsza – 1.4″ (36mm) – ale nie licząc zerwanego strzału, okazała się najlepsza 0.5″ (13mm). Udało mi się to następnego dnia zweryfikować, gdy załadowałem jeszcze kilka kul z tą naważką 35.4gr prochu dla potwierdzenia. Później okazało się to całkiem udaną recepturą.

Seria [nr]12345
Naważka [gr]31.532.834.135.436.7
Grupa [inch] 0.81.01.2 0.51.0
Grupa [mm] 2025 30 1325

Doświadczenia w łowisku

Moje doświadczenia z Hornady VMax są bardzo pozytywne. Jest to szybko rozkwitająca kula co jest zaletą w przypadku strzałów w kark, jednak w przypadku komorowych strzałów za łopatkę jest wyjątkowo skuteczna i wbrew pozorom mało niszczy tuszę sarny, co dla mnie jest bardzo ważne gdy większość dziczyzny trafia na mój stół. Większość sztuk albo padła w ogniu lub po dosłownie kilku krokach. Wszystkie sarny miały przestrzał i ranę wylotową niewielkiej wielkości. Mięso miało mało krwiaków i było wyjątkowo czyste bez typowych dla innej amunicji odłamków.

Jak w przypadku innych szybkich kul, trzeba uważać na przeszkody w postaci traw i gałązek, bo pocisk potrafi rozkwitnąć.

Film

Poniżej film, który nakręciłem podczas procesu elaboracji i wyniki strzelania do tarczy. Więcej podobnych filmów dostępnych w kategorii film->elaboracja. Równocześnie zachęcam do subskrypcji mojego kanału YouTube.