Jak już chyba wcześniej wyjaśniałem nazwa RoeStalker pochodzi od dwóch angielskich słów : roe czy sarna i stalker czyli myśliwy. Słowo stalker z kolei pochodzi od stalk, czyli śledzić, podchodzić. Roestalker to więc ktoś kto lubi polować na sarny z podchodu i w sumie dość dokładanie oddaje to co lubię robić. W większości przypadków wybieram podchód, chociaż nie zawsze jest to najbardziej efektywny sposób polowania, to jednak dużo bardziej wymagający i moim zdaniem ciekawszy. Stąd też w moim przypadku do rzadkości należą strzały na odległość powyżej 100m, bo w polowaniu bardziej cenię sztukę podejścia na bliską odległość niż sam strzał. Gdy więc dostałem możliwość przetestowania dalmierza od Tamed Group (http://tamed.pl/) zacząłem się zastanawiać czy używanie dalmierza w moim przypadku ma w ogóle sens. Na dalekie dystanse do tarczy nie strzelam, bo i nie ma gdzie (durne Polskie prawo, że tylko na strzelnicy wolno strzelać do papieru…), a na polowaniu (znowu minister wiedział lepiej…) limit wynosi 200m. Jednak po kilku tygodniach używania doszedłem do wniosku, że są sytuacje na polowaniu kiedy dalmierz się przydaje.
Dalmierz laserowy TAMED Optics 600
Dalmierz laserowy Tamed Optics 600 (http://tamed.pl/dalmierze-laserowe/684-dalmierz-laserowy-tamed-optics-800.html) jest ciekawym produktem o dobrych parametrach za przystępną cenę. Dalmierz ma zasięg 600m i dokonuje pomiaru z dokładnością ± 1m. Jasna optyka o parametrach 6×25 pozwala na łatwe naprowadzenie na cel i utrzymanie stabilnie w reku dalmierza podczas pomiaru. Sam dalmierz jest niewielkich wymiarów i wygodnie leży w dłoni. Obsługa jest dziecinnie prosta dzięki dwóm przyciskom.
Wewnątrz dalmierz zaopatrzony jest w wyświetlacz LCD na którym wyświetla się tryb pracy i wynik pomiaru, jak również jakość sygnału. Ten produkt ma również coś czego nie znajdziemy u konkurencji – wbudowany panel słoneczny, który ładuje wbudowany akumulator. Dodatkowo również w obudowie znajduje się bateria CR2 która zasila dalmierz w razie rozładowania zbudowanego akumulatora. Całość zapakowane jest w niewielkie etui a sam dalmierz posiada pętlę do zawieszenia na ręce która również ułatwia wyjęcie urządzenia z etui lub kieszeni.
Tryby pracy i obsługa
Obsługa dalmierza Tamed jest dziecinnie prosta dzięki dwóm przyciskom znajdującym się na górze urządzenia. Przycisk oznaczony „mode” służy do zmiany trybu pracy urządzenia a przycisk „power” do włączenia/wyłączenia i rozpoczęcia pomiaru. Urządzenie wyłącza się automatycznie po kilku sekundach, nie ma potrzeby wyłączania go po użyciu, co również wpływa na małe zużycie baterii.
Dalmierz wyświetla wyniki pomiarów zarówno w metrach jak i w yardach. Żeby przejść pomiędzy wyświetlaniem w metrach i yardach należy przycisnąć i przytrzymać przycisk „mode”. Pomiędzy trybami pomiaru przechodzi się szybko przyciskając przycisk mode. Oprócz normalnego trybu pracy dostępne też są tryby:
RAIN: pomiar w deszczu
RAFL: pomiar we mgle i silnym deszczu
> 150: przedmiotów w odległości powyżej 150m gdy na drodze wiązki lasera znajdują się przeszkody (np. gałęzie)
W większości przypadków w zupełności wystarcza tryb normalny.
Dalmierz na polowaniu
Jak już wspominałem, zanim wziąłem dalmierz Tamed Optics do ręki zastanawiałem się czy nie jest to zbędny gadżet w moim przypadku. W końcu w większości przypadków podchodzę dosyć blisko a jak strzelam dalej wydawało mi się, że potrafię dosyć dobrze ocenić odległość. No to szybko się przekonałem, że źle myślałem… 🙄
Na początek postanowiłem sprawdzić jak dobrze potrafię ocenić odległość i wziąłem dalmierz na spacer mierząc odległość do przypadkowych drzew, słupów, kamieni i zwierzyny. Jeżeli do odległości 50-60m udawało mi się całkiem nieźle, to im dalej tym było gorzej… Pod tym względem chyba warto zaopatrzyć się w dalmierz dla samego treningu oceny odległości. Przez kilka dni treningu w zgadywanie i weryfikowanie odległości w łowisku moja zdolność oceny odległości znacznie się poprawiła. Na polowaniu może to decydować o tym czy prawidłowo ocenimy czy zwierzyna znajduję się w przepisowej odległości poniżej 200m jak i możliwości oddania skutecznego strzału.
Przez czas kiedy używałem dalmierza wielokrotnie się przekonałem, że sarny i jelenie, które uważałem że są w odległości 150-180m w rzeczywistości znajdowały się dużo dalej raczej w odległości 220-250m. W moim przypadku gdy sztucer jest przystrzelany 4cm wyżej na 100m, nie ma to takiego znaczenia i do 200m jestem w stanie oddać skuteczny strzał bez poprawek. Jednak gdy ktoś ma sztucer przystrzelany w punkt na 100m (powszechna praktyka w Polsce) i strzela do sarny lub lisa na 200m może zwyczajnie zdołować i nie trafić lub co gorsza zranić. Szukanie sarny z odstrzeloną cewką nie należy do przyjemności i rzadko kiedy kończy się powodzeniem…
Chciałbym tutaj opisać jedno wyjście, które szczególnie zapadło mi w pamięci. Wybrałem się na podchód skrajem rzepaczyska gdzie wiedziałem wychodziło sporo saren. Z daleka widziałem kilka sztuk leżących w polu, co sprawiło że nie było szans zbliżenia się na skuteczny strzał i w ogóle na podchód w tym dniu. Wszędzie gołe pole i w dodatku skrzypiący śnieg pod nogami. Na szczęście stała tam również niewielka drabina na samotnym drzewie i używając drzewa jako osłony udało mi się podejść do drabiny i usiąść niezauważonym.
Gdy tylko się wygodnie rozsiadłem sarny zaczęły wychodzić ze wszystkich kierunków. Dalmierz w rękę i wszystko na razie w granicach 200m i powyżej. Postanowiłem poczekać, w końcu coś powinno się zbliżyć na skuteczny strzał. Czas płynął a ja zaczynałem marznąć… W końcu ubrałem się lekko z myślą o podchodzie, a tu już godzina siedzenia na mrozi minęła. Kolejne sarny zaczęły się pokazywać na 250-300m i część z nich szła w moim kierunku. Zacząłem się trząść jak osika i postanowiłem, że strzelam tylko do 100m a jak się da to bliżej.
Św. Hubert musiał się nade mną zlitować i po kilku minutach roczna koza i rogacz zbliżały się do ambony. Dalmierz do ręki, 180m, 150, 120, 90 i teraz tylko niech koza przystanie na moment. Udało się i koza została w ogniu, a koziołek zdezorientowany wrócił skąd przyszedł. Reszta saren zupełnie nie zareagowała na strzał i po chwili kolejne zbliżały się na odległość strzału. Tym razem koza szła dokładnie tą samą drogą co jej poprzedniczka i zatrzymała się na chwilę nad martwą koleżanką, po chwili po krótkiej ucieczce do niej dołączyła.
Dobry sprzęt za rozsądną cenę. polecam
Też mi się wydaje, że jest to ciekawa propozycja jak ktoś nie chce wydać kilka razy tyle na Leica. Pozdrawiam i dzięki za komentarz. Darz Bór.