mar 232017
 

Kończy się kolejny sezon polowań. Marzec zwykle jest dla mnie raczej cichym miesiącem, w którym niewiele się dzieje pod względem łowieckim. Plan na ogół wykonany, na polach jeszcze nic nie posiane i dziki gdzieś się pochowały, czasem trafi się jakiś lis. Jest to również pora podsumowań i refleksji. Tu jednak chciałem się jednak skupić nie na sukcesach i porażkach minionego sezonu, a na swoich spostrzeżeniach odnośnie używanego sprzętu, a właściwie ubrania. Przez dwa ostatnie sezony używałem stroju myśliwskiego Pro Hunter X firmy Harkila. Jest to komplet, który użytkowałem dosyć intensywnie od Września-Października do Marca-Kwietnia przez dwa kolejne lata, co pozwoliło mi poznać jego wady i zalety.

Seria Pro Hunter jest jedną z topowych linii robionych przez Harkilę. Pierwszy strój pod nazwą Pro Hunter Harkila wypuściła w 2005r, ale pierwowzór powstał już w 1992r. Od tamtej pory kolejne modele ewoluowały, ale seria Pro Hunter pozostaje najpopularniejszą z produktów Harkila i cieszy się zasłużoną reputacją.

Kurtka

Kurtka Harkila Pro Hunter X pojawiła się na rynku w 2013r. Jest uszyta z mocnego, ale jednocześnie miękkiego i oddychającego materiału Airtech i posiada wzmocnienia z Cordury. Jest to kurtka nieprzemakalna z membraną Goretex, ale w przeciwieństwie do innych produktów z membraną jest cicha i nie szeleści. Sam materiał z którego jest uszyta kurtka jest wyjątkowo mocny. W ciągu dwóch lat użytkowania nie udało mi się go w żaden sposób uszkodzić i kurtka nadal wygląda jakby była mało używana, a w rzeczywistości nie była w żaden sposób oszczędzana. Zaliczyła każdą pogodę, błoto, deszcz, śnieg, krzaki i młodniki. Materiał nie ma żadnych widocznych uszkodzeń i kolor jest dokładnie taki sam jak w dniu zakupu. Nie dziwi mnie zatem fakt, że producent oferuje 5-letnią gwarancję na kurtki i spodnie serii Pro Hunter. Myślę, że skoro moja kurtka po dwóch latach wygląda jak nowa, z powodzeniem wytrzyma jeszcze sporo czasu.

Sama wytrzymałość to jednak nie wszystko czego można wymagać od stroju myśliwskiego. Poza wytrzymałością, sam produkt jest dobrze przemyślany, funkcjonalny i wygodny. Kurtka jest wystarczająco ciepła na wiosenne i jesienne polowanie, z bielizną termiczną z powodzeniem również używam jej zimą, jedynie na lato jest to zbyt ciepły zestaw i na ogół w kwietniu kurtkę zastępuje w mnie polar, a Pro Huntera wyciągam ponownie z szafy w rykowisko. Kurtka doskonale chroni przed wiatrem i deszczem czy śniegiem. Posiada bardzo funkcjonalny odczepiany kaptur. W tym sezonie na polowaniu zbiorowym metodą szwedzką trafiło mi się stanowisko na skraju pola i przesiedziałem na drabinie w deszczu jakieś 4 godziny i nadal było mi sucho i ciepło. Gdy zapnie się wysoko kaptur, zaciśnie szczelnie mankiety i schowa ręce w „mufkowe” kieszenie na piersi wyścielone polarem, wiatr i deszcz nie są takie straszne.

Co do pozostałych zalet kurtki pod względem polowaniach zbiorowych to fakt, że nie krępuje ona ruchów. Posiada również odblaskowe opaski na rękawach, oraz specjalne paski, które umożliwiają podczepienie klap co ułatwia szybki dostęp do kieszeni, czy zintegrowanej ładownicy. Przetestowałem ten patent w przypadku polowania na pióro i bardzo ułatwia to szybkie doładowanie broni. Same kieszenie są duże, mają również otwory na spodzie, więc nie zgromadzi się w nich woda, gdyby zdarzyło się ich zalanie. Ponieważ jest to produkt typowo Skandynawski, jest również kieszeń na radio/gps. Wewnątrz jest zapinana kieszeń na dokumenty, telefon czy podgrzewacz. Jest też duża kieszeń na plecach tzw. „game pocket” gdzie można schować np. bażanta czy kaczkę gdy nie używa się troków. Kieszeń na plecach sprawdzi się także w przypadku osób układających psy. Podwójny zamek jest solidny, a ściągacz w pasie pozwala na dopasowanie kształtu kurtki do własnej sylwetki. Poza tym, sama kurtka jest moim zdaniem dosyć elegancka i w przeciwieństwie do produktów w kamuflażu można ją śmiało założyć nie tylko na polowanie.

harkila_pro_hunter_1
harkila_pro_hunter_2
harkila_pro_hunter_3
harkila_pro_hunter_4
harkila_pro_hunter_5
harkila_pro_hunter_6
harkila_pro_hunter_7

Spodnie

Podobnie jak kurtka, spodnie Harkila Pro Hunter X są wygodne i funkcjonalne. Nie przemakają i podobnie jak kurtka, na razie nie mają żadnych uszkodzeń, mimo przechodzenia przez płoty, jeżyny, trzciny, młodniki itp. Kieszenie są na tyle głębokie, że nie wypadają w nich klucze, kulki czy telefon. Kieszenia na udach są na tyle głębokie, że można w nich schować sporo rzeczy, ja noszę w nich głównie nóż i rękawiczki do patroszenia. Prawa kieszeń ma zintegrowaną ładownicę, w lewej natomiast jest rzep pozwalający przedzielić kieszeń na dwie części. Jest to dobry patent, można w niej nosić np. nóż i latarkę i dzięki możliwości przedzielenia kieszeni, rzeczy o siebie nie stukają i nie hałasują. Z tyłu spodni jest również zapinana na zamek kieszeń na dokumenty.

Spodnie podobnie jak kurtka mają wzmacniające wstawki z Cordury i ściągacz „snow lock” na spodzie nogawek. Również z tyłu na wysokości łydki jest dodatkowy ściągacz pozwalający dopasować kształt spodni do sylwetki. Spodnie są zapinane na podwójny zatrzask, posiadają szerokie szlufki, są też guziki do szelek, jak ktoś używa.

Jednak dla mnie najlepszym patentem w spodniach Harkila Pro Hunter X są „wywietrzniki”. Możliwość rozsunięcia zamka z boku spodni jest bardzo pomocna podczas podchodu. Poprawia to wentylację i człowiek nie poci się podczas bardziej intensywnego wysiłku i nadmiar wilgoci spokojnie odprowadzany jest na zewnątrz. Przydaje się to podczas polowania zbiorowego, gdy czasem trzeba iść dosyć szybko dłuższy odcinek na stanowisko, a potem stać nawet godzinę bez ruchu. Żeby się nie spocić i potem nie stać mokrym na mrozie, warto rozpiąć „wywietrzniki” podczas marszu i potem zasunąć po zajęciu stanowiska.

harkila_pro_hunter_8
harkila_pro_hunter_9
harkila_pro_hunter_10

Podsumowując, jak dotąd jestem bardzo zadowolony z kompletu Harkila Pro Hunter X i mam nadzieję, że posłuży mi jeszcze kilka lat. Ale, czy można się do czegoś przyczepić?

Materiał użyty w produktach Pro Hunter jest super wytrzymały, ale niestety nie należy do najlżejszych i szczególnie kurtka swoje waży… Warto również zwrócić uwagę na fakt, że zarówno spodnie, a szczególnie kurtka są dosyć obszerne jak na podane wymiary, warto wziąć to pod uwagę. Podejrzewam, że producent zakłada, że swobodnie pod kurtkę powinna wejść nie tylko bielizna ale np. polar, więc radzę przymierzyć produkt przed zakupem i oszczędzić sobie odsyłania…

Największą „wadą” jest oczywiście cena, ale to sprawa dyskusyjna. Każdy musi sam podjąć decyzję czy warto tyle zapłacić za ten produkt. Z jednej strony, to „tylko” ciuch i nie jest w końcu uszyty ze złota… Ale z drugiej strony, jest to coś od czego zależy komfort polowania… obiektywnie pewnie bardziej zależy on od ubrania niż od broni czy lunety. Patrząc na swoje wcześniejsze zakupy jakich dokonałem w ciągu ostatnich kilku lat, to większość spodni jakie miałem „wykończyłem” w przeciągu jednego sezonu. Część z nich (nawet tych markowych) od początku nawet nie zasługiwała na nazwę nieprzemakalnych, część spełniała swoje zadanie tylko przez początkowy okres, do pierwszej usterki… Większość kończyła z mniejszymi lub większymi dziurami po przejściach przez płoty i krzaki. Licząc ile kosztowały mnie te budżetowe ubrania po kilku latach, pewnie zakup jednego porządnego kompletu wychodzi jednak taniej. W dodatku producent oferuje 5-letnią gwarancję i w razie kłopotów produkt zostanie naprawiony lub wymieniony (wiem, bo sprawdziłem to w przypadku innego produktu Harkila, który został wymieniony na nowy bez problemu).  Tak więc warto przekalkulować i zastanowić się nad zakupem. Jak to mówią na wyspach „pay once cry once”. Polecam!

kwi 032016
 

Przyszła kolejna wiosna… i dla większości z nas, przynajmniej tych myśliwych polujących w terenach polnych czy polno-leśnych, jest to okres wzmożonego polowania na dziki i próba zminimaliwowania dziczych szkód na łąkach i zasiewch. Wcale nie jest to takie proste, bo o ile na razie trawa i uprawy nie są na tyle wysokie żeby uniemożliwić prawidłowe rozpoznanie, to niedługo będzie już tylko gorzej. Dziki, jak to dziki, przynajmniej tam gdzie ja poluję można spotkać jedynie w nocy i o pomyłkę bardzo łatwo. O tej porze roku, strasze lochy często są już wyproszone i warchlaki towarzyszą już matce, ale młodsze dziki mogą być przed wyproszeniem, lub co gorsza tuż po, ale pasiaki na razie zostają w barłogu, podczas gdy locha sama wychodzi na żer. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby prawidłowo rozpoznać wiek i płeć dzika przed strzałem, a nie ma do tego celu lepszego narzędzia niż dobry noktowizor.

Na początku zeszłego sezonu miałem okazję używać kilku produktów udostępnionych mi przez firmę SpyOptic (jeszcze raz dzięki!). Był to między innymi noktowizor Armasight Avenger i lornetka noktowizyjna Armasight Spark. Poniżej przypomnę w skrócie oba produkty i moje doświadczenia podczas polowania z nimi.

Monokular noktowizyjny Armasight Avenger Gen2+ ID

Monokular Armasight Avenger Gen2+ ID jest niewielkim i lekkim urządzeniem generacji 2+ i trzykrotnym powiększeniem. Obługa jest wyjątkowo prosta, stosunkowo małe urządzenie dobrze leży w dłoni, obrazu o niezłej rozdzielczości zapewniająca dobrą widoczność nawet w bezksiężycową noc. Oprócz wbudowanego źródła podczerwieni, dodatkowo jest opcja dałączenia zewnętrznego oświetlacza, co znacznie powiększa dystans obserwacji.

Sam noktowizor jest lekki (około 700g), zasilany jedną baterią CR123, mieści się od biedy w większej kieszeni i nie ma potrzeby noszenia go w futerale. Gumowa osłona na obiektyw jest dobrze zrobiona i nie ma możliwości żeby się sama zsunęła, podobnie włącznik jest zrobiony w sposób gwarantujący, że urządzenie nie włączy się przypadkowo.

avenger1
avenger2

Co dla mnie było również dosyć istotne podczas używania noktowizora Avenger to w miarę spory okular z gumową osłoną, która nie przeszkadzała podczas filmowania. Kamerę do noktowizora podłączyłem używając zwykłego adaptera dostępnego powszechnie do lunet obserwacyjnych, a całość zamontowałem na statywie (standardowy otwór do statywu to kolejny plus) i dało to szansę nagrania polowania na dziki w warunkach gdy zwykła kamera jest bezużyteczna.

Lornetka noktowizyjna Armasight Spark-B CORE

Lornatka noktowizyjna Armasight Spark-B oferuje powiększenie rzędu x4 i wykorzystuje technologię CORE. Podobnie jak w monokularze, w lornetce Spark-B oprócz wbudowanego iluminatora, można użyć dodatkowego doświetlacza mocowanego do specjanego uchwytu co znacznie poprawia jakość obrazu i możliwy dystans obserwacji.

Lornetka jest dosyć ciężka (około 1300g), samo urządzenie i wbudowany oświetlacz IR włącza się oddzielnymi przyciskami. Wbudowane oświetlenie ma dodatkowe szkło skupiające wiązkę podczerwieni, jednak w warunkach w jakich testowałem lornetkę nie sprawiało to specjanej różnicy w jakim położeniu była soczewka.

spark1
spark2

W przypadku lornetki Spark użyłem dedykowanego adaptera firmy Armasight, który łatwo można do lornetki dołączyć. Wykorzystuje on typowe dla produktów Armasight złącze/szynę. Niestety gdy użyje się tego złącza do kamery, to nie użyje się go do zamontowania dodatkowego oświetlacza, ale w przypadku „normalnych” użytkowników nie jest to problem. Okular lornetki jest mniejszy w porównaniu do monokulary Avenger i trudniej było uzyskać dobry obraz, ale po kilku próbach udało się osiągnąć zadowalające efekty.

Oświetlacz podczerwieni IR810W

Jak już wspominałem wcześniej, dodatkowy oświetlacz podczerwieni znacznie poprawia zasięg i jakość obrazu w noktowizorach. Malutkie urządzenie, a kolosalana różnica 🙂 Samo urządzenie jest bardzo starannie wykonane, lekkie i oferuje kilka stopni regulacji mocy. Łatwo można dołączyć oświetlacz do szyny Weavera i produktów Armasight używając adaptera.

ir1
ir2

Podsumowanie

Używając produktów Armasight udało mi się nagrać kilka polowań. Noktowizory były nie tylko niezbędne do fimowania, ale przede wszystkim do rozpoznania celu. Myślę, że co najmniej w dwóch przypadkach z trzech zarejestrowanych poniżej, nie zdecydowałbym się na strzał gdyby nie 100% rozpoznanie dzięki użyciu noktowizora.

Kukurydziany dzik

Pierwszy film powstał podczas kwietniowej pełni gdy na polu po kukurydzy udało mi się podejść grupę przelatków. Dosyć dobrze było widać w lornetce, ale dzięki noktowizorowi miałem tą pewność, że nie ma wśród nich lochy, a było widać na tyle dobrze, że nawet dało się rozróżnić płeć poszczególnych sztuk. Jest to możliwe jednak tylko na niewielką odległość, bo nie jest to powiększenie jakich normalnie używa się w lornetkach.

Wycinek i lornetka Spark-B

Około tygodnia po kwietniowej pełni nad ranem, gdy jeszcze była połówka księżyca, udało mi się wypatrzeć pojedynczego dzika na świeżym zasiewie kukurydzy. I znowu noktowizor okazał się bardzo pomocny przy rozpoznaniu celu. Generalnie unikam strzelania pojedynczych dzików na wiosnę i skupiam się na przelatkach, jednak w tym przypadku nie było problemów z identyfikacją i ze względu na duże szkody trzeba było wycinka „ukarać”…

Prawidłowe rozpoznanie z noktowizorem

Kolejny film powstał już w maju i do końca rozwiał moje wątpliwości co do przydatności noktowizora w polowaniu. Tego dnia wybrałem się na poranny podchód, ale dotarłem w wybrane miejsce dosyć wcześnie, bo był księżyc i chciałem wykorzystać szansę pozyskania kolejnego dzika. Gdy wyszedłem na pole natychmiast zauważyłem dziki schodzące do lasu, były za daleko na strzał i dokładne rozpoznanie, a gdy podszedłem bliżej to właśnie ostatnia sztuka chowała się w lesie. Do wschodu słońca było jeszcze daleko, ale mając noktowizor postanowiłem pójść za dzikami. Gdy tylko wszedłem między drzewa z każdej strony słyszałem dziki… Było słychać gryzące się przelatki, ale również huczącą lochę i pisk warchlaków. Normalnie w takiej sytuacji rezygnuję ze strzału, bo o pomyłkę bardzo łatwo. Tym razem i tak było za ciemno, żeby coś widzieć w lunecie, ale używając noktowizora zlokalizowałem lochy i obserwowałem jak żerują. Było też kilka przelatów przeganianych przez lochy i przepychających się miedzy sobą. Małe pasiaki generowały szum w opadłych liściach i popiskiwały. Dziki żerowały i odchodziły głębiej w las, a ja razem z nimi. Oglądałem je ponad godzinę, aż rozwidniło się na tyle, że dało się strzelić. W tym czasie miałem już dokładny obraz sytuacji, wiedziałem które dziki to lochy, a które to przelatki i przy nadażającej się okazji strzeliłem.

Na koniec kilka obserwacji poczynionych podczas polowania. Z mojego punktu widzenia, bardziej użyteczny okazał się monolular niż lornetka. Monokular Avenger był lżejszy, lecz pomimo mniejszego powiększenia zapewniał obraz lepszej jakości. Monokular był również dużo bardziej praktyczny, gdy do obserwacji używłem lewego oka, a do strzału przez lunetę – prawego. Jasne światło noktowizora powoduje czasowe zmniejszenie czułości oka i po prostu trzeba się przez dłuższą chwilę ponownie przyzyczaić do ciemności, lecz gdy używa się do obserwacji tylko jednego oka, ten proces zachodzi dużo szybciej.

Co jest również istotne, to to, że zwierzyna widzi oświetlacz IR. Mimo, że długość światła podczerwonego (tutaj 810nm) jest niewidoczna dla ludzkiego oka, zarówno dziki jak i lisy widziały i reagowały na te źródło światła. O ile w polu w środowisku zurbanizowanym, gdzie wokół było wiele innych źródeł światła, dziki dodatkowe oświetlenia noktowizora tolerowały, o tyle zapalenie oświetlacza w lesie powodowało natychmiastową ucieczkę zwierzyny. Jest to coś, o czym należy pamiętać.